IV miejsce - porażka czy sukces?
Nazywam się Julia Maciuszek, jestem zawodniczką OCR i częstą bywalczynią IV „stopnia podium”. W tym roku w czterech Runmageddonach, cztery razy zajęłam czwarte miejsce w kategorii Elite kobiet. Taka passa mnie dopadła i nie chce opuścić. W tym artykule odpowiem na pytanie, które słyszę dość często: „Czy aby trochę mnie to nie demotywuje?”. Zanim odpowiem, chciałabym się pochylić nad dwoma pojęciami - sukces oraz porażka.
Jak powszechnie wiadomo porażki to nieodłączna część składowa sukcesu. Zgadzam się z tym, aby osiągnąć sukces, musimy pogodzić się z trudnościami, które do niego prowadzą. Każde niepowodzenie, potknięcie czy błąd powinno być dla nas lekcją, czymś co przybliża nas do zamierzonego celu. Porażka wywołuje negatywne i pesymistyczne emocje, stąd trudniej jest się z nią pogodzić, a wyciągać wnioski, to już w ogóle czarna magia. Uważam, że warto się w tę czarną magię zagłębić. Aby nauczyć się czerpać z niepowodzeń tylko to co najlepsze, należy przyjąć nastawienie na rozwój i chęć nauki. Wiadomo, żadne z nas nie chce ich doświadczać, ale każdy powinien nauczyć się z nich korzystać.
Warto również pamiętać, że dla każdego te dwa pojęcia będą znaczyły zupełnie coś innego. Dla niektórych wielkim osiągnięciem jest coś, co dla innych malutkim krokiem w przód, kolejnym zadaniem do odhaczenia. Każdy z nas stając na linii startu ma swój cel, swoje zadanie do wykonania. Nieważne, czy jest to zajęcie pierwszego miejsca, czy doniesienie opaski na metę, każde z tych osiągnięć jest tak samo ważnym sukcesem. Dlatego pod żadnym pozorem nie warto porównywać się do innych, ponieważ grozi to ryzykiem zatracenia własnych wartości. Często myślimy sobie, że to o czym marzymy jest prymitywne, w porównaniu z tym co osoba X osiągnęła, to normalne, ale warto pracować nad zmianą myślenia ;) Jedynym wyjściem jest zawężenie pola widzenia i skupienie się na sobie, swoich sukcesach i własnej drodze.
Często nastawienie na wynik zmusza nas do ciągłego porównywania się z innymi, przez co sukces definiujemy miejscem w rankingu. Uważam, że jest to duży błąd, zwłaszcza w sporcie, który uprawiamy. Biegi przeszkodowe to bardzo nieprzewidywalna dyscyplina, w której każdy z nas walczy sam ze sobą. To jest właśnie piękno tego sportu. Każdy zawodnik powinien znać swoją wartość. Jeżeli zdarzy się bieg, który nie pójdzie po mojej myśli, zanim zacznę się obwiniać i nazywać coś porażką, szukam pozytywów, analizuję i wyciągam wnioski.
Wracając do początku i mojej passy, przez niektórych nazywanej - „klątwą” - czwartego miejsca, chciałabym podkreślić, że każdy ukończony bieg jest dla mnie sukcesem. Stając na linii startu mierzę wysoko, jestem zmotywowana do walki, ale nie zawsze jest to walka z innymi zawodniczkami. Nie raz na trasie spotkają mnie sytuacje, których kompletnie się nie spodziewam, wtedy zaczyna się walka z głową i własnymi słabościami.
Każde miejsce tuż za podium motywuje mnie do pracy bardziej, niż te na podium ;) Uświadamiam sobie, że jeszcze wiele przede mną, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Uwielbiam ten proces, wzloty i upadki, dzięki którym chce mi się działać i pokonywać coraz to wyżej stawianą poprzeczkę.
Julia Maciuszek, Ambasadorka Runmageddonu