Najgorsze i najlepszy starty Julii Maciuszek

 

 

 

Wspominając swoje początki w biegach OCR, zawsze wracam myślami do pierwszych startów w Runmageddonie. Zaczynałam od najmniejszej ilości kilometrów i oczywiście w fali Open. We wrześniu 2018, na ostatnim biegu liczącym się do Korony, pierwszy raz zrobiłam Multi Riga - to było moje czwarte starcie z tego typu biegami. Pod koniec roku zagłębiłam się w temat, dowiedziałam się, że jest coś takiego jak fala Elite, walka nie tylko z przeszkodami, ale i z innymi zawodniczkami i postanowiłam, że od przyszłego roku spróbuję wziąć w tym udział.

Choć każda Runmageddonowa przeszkoda była ogromnym wyzwaniem, to wiedziałam, że opaska zmotywuje mnie do pokonania ich.

16 lutego 2019 wróciłam do Twierdzy Modlin (w 2018 właśnie tam zaczęła się moja przygoda z RMG), tym razem pierwszy raz z opaską na głowie. Ten bieg był dla mnie przełomowy, ponieważ pokonałam wszystkie przeszkody (szczęście nowicjusza ;)). Dwa kolejne biegi, również Rekruty w fali Elite, były bardzo ciężkie, we Wrocławiu na długo zatrzymał mnie Multi Rig, którego w końcu udało się poskromić. W Krakowie ponad godzinę spędziłam na Wariacie, którego też w końcu się nauczyłam. Po tych przebojach, równo rok od mojego pierwszego Runmageddonu, zdobyłam swoje pierwsze upragnione podium. Miesiąc później pierwszy raz wygrałam. 

Wszystkie opisane wyżej starty zaliczam do chwil przełomowych. Gdyby nie te biegi pewnie nie byłabym teraz w tym miejscu, w którym jestem. Jednak, gdy dostaję pytanie o najgorsze i najlepsze dla mnie Runmageddony, muszę wspomnieć, o tych które najbardziej zapadły mi w pamięci. Zacznijmy od tych najgorszych.

 

 

Dotychczas tylko na dwóch biegach oddałam opaskę i właśnie te dwa momenty wspominam najgorzej. Jeden z nich to Runmageddon Rolantowice 2020 - okrutny deszcz tak wyziębił mój organizm, że pomimo chęci walki do końca, musiałam odpuścić. Drugi raz był bardzo podobny, Runmageddon Kraków 2021 - myślę, że niejedna elitarna dziewczyna podzieli moje zdanie, mokra ścianka Skośna w połączeniu z tragiczną pogodą wykosiła nas wszystkie.

 

 

Starty, które zaliczam do najlepszych to zdecydowanie Runmageddon Ełk 2021 i Runmageddon Warszawa 2021. Poza tym, że były to moje dwa złote weekendy, to na tych eventach wszystko było tak jak powinno być! ;) Piękna pogoda, piękne tereny, świetne trasy, przeszkody i niepowtarzalna atmosfera! W tym roku pierwszy raz startowałam na Mazurach i tak bardzo mi się podobało, że jeszcze nie raz tam wrócę. Do tej stawki dorzucam jeszcze „ciepły” Setny Runmageddon w Gdyni. Dystans Classic to była kwintesencja biegów przeszkodowych. Trasa ciężka, ale bardzo ciekawa. Teren górsko-morsko-plażowy dał nam mocno popalić, do tego przeszkody i dużo obciążeń, nie było czasu na nudę, czyli tak jak OCRowcy lubią najbardziej :) 

Podsumowując, każdy następny event jest coraz lepszy, atmosfera na Runmageddonie jest nie do podrobienia, a Organizatorzy nie przestają nas zaskakiwać i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze!

 

Julia Maciuszek, Ambasadorka Runmageddonu