Powrót do Elity
W 2019 roku po 4 latach biegania wszystkich dystansów Runmageddonu zrezygnowałem ze startów w Elicie OCR i z uśmiechem na twarzy zacząłem swoją przygodę ze sprinterskimi biegami przeszkodowymi typu NINJA! Byłem z tego mega zadowolony, ponieważ w Ninja nie trzeba tyle biegać (#teamprzeszkody), a trening bazuje głównie na sile, zwinności i perfekcyjnym pokonywaniu przeszkód. Była to [chyba] dobra decyzja, ponieważ nie idzie mi najgorzej i zdobyłem już kilka cennych medali!
Jednak, moja przygoda z OCRami nie dobiegła końca. Jako Ambasador marki Runmageddon pojawiam się na wielu eventach, na których prowadzę rozgrzewki, rozmawiam z Wami i raz na jakiś czas wskoczę na trasę biegu w serii OPEN. Atmosfera na trasie jest rewelacyjna, więc nie wyobrażam sobie, by nie pojawiać się na runmageddonowych eventach.
Ostatnio na Finale Ligi Runmageddonu widząc jak startuje Elita poczułem znowu chęć rywalizacji. Chciałem stanąć z nimi na linii startu z opaską na głowie i zacząć się ścigać - taką miałem myśl. Chciałem zobaczyć jak wygląda moja aktualna forma. Nie trenuję biegania tak często, jak kiedyś [ok, nigdy wiele nie biegałem, bo tego jakoś specjalnie nie lubię] - biegam około 10-15 km w tygodniu i są to raczej mocne akcenty i dynamiczne starty, które przygotowują mnie do szybkich biegów Ninja. Chłopaki z czołówki OCRów robią po 50-80 km w tygodniu.
Wiem, że bieg z przeszkodami na 6 kilometrów to kompletnie inna specyfika niż bieg na 100 metrów, ale... chciałem się sprawdzić. Chciałem znowu umierać na trasie przez 40 min i walczyć w głowie o każdy kolejny krok. To właśnie równy i w miarę szybki bieg był dla mnie największym wyzwaniem. Przeszkody to była nagroda!
Nie stresowałem się przed powrotem, ponieważ nie miałem oczekiwań i parcia na wynik. Chciałem pobiec najlepiej jak tylko potrafię i dobrze się bawić. I udało się utrzymać takie podejście, aż do momentu STARTU. Potem zaczęła się walka o wynik, o dobre rozłożenie sił i ukończenie w jak najlepszy czasie.
Pierwsze dwa kilometry biegłem w TOP 4. Potem było coraz trudniej. Przeszkody siłowe na plaży [ciągnięcie trylinki i ciągnięcie opony] strasznie mnie zmęczyły i tam sporo straciłem, ale nie poddałem się! Po to przyjechałem na ten bieg, żeby walczyć na trasie i dać z siebie swojego maxa. Tutaj wygrywa w dużej mierze głowa - nie nogi. Poza tym, wiedziałem, że zaraz będzie miasteczko i wpadną najtrudniejsze przeszkody, a to będzie dla mnie nagroda za cały dobry bieg!
Co się działo na miasteczku i z jakim wynikiem ukończyłem bieg - polecam zobaczyć na filmie: https://fb.watch/5AS9A5nFht/
Powiem Wam jedno: Jestem z siebie bardzo zadowolony!
Czy wracam do OCR? NIE :P Jestem zawodnikiem Ninja i tutaj jest moje miejsce. Tutaj zamierzam się realizować, ale raz na jakiś czas wrócę na trasę Runmageddon Elite, żeby powalczyć z samym sobą i z innymi zawodnikami! I... Was też do tego namawiam! Przede wszystkim jest to super zabawa. Jest to też motywacja do treningów, do rozwijania swoich umiejętności i do poznania swoich możliwości. Trzeba mieć charakter fightera, żeby na biegu dać z siebie te 105%. Nie każdy potrafi polecieć tak na maksa, aż do odciny...
Do zobaczenia na kolejnych biegach, a jak macie jakieś pytania odnośnie Elity - to służę pomocą.
Jakub Gładki Zawistowski, Ambasador Runmageddonu